piątek, 27 lutego 2009

Grafomania

Grafomania... Jak często możemy się spotkać z tym określeniem w dzisiejszych czasach. Pojęcie o czysto pejoratywnym znaczeniu może podłamać wielu ludzi.Zastanawiałam się nad tym jak względnym pojęciem jest owa grafomania.Ale czy kiedykolwiek zastanawiamy się nad tym, czy rzeczywiście mamy rację oceniając z góry czyjeś teksty?
Z czysto naukowego punktu widzenia - tak. Bo przecież są pewne ściśle określone normy, warunki, po prostu ściśle określona forma. Teraz pytanie "forma" czy może lepiej "Forma"? Jak tak się zastanawiałam to przyszło mi do głowy określenie "Forma", ponieważ pojęcie to kojarzy mi się z czysto groteskową Gombrowiczowską "Formą". Gęba, łydka, pupa, forma... to wszystko jest jednym i tym samym. Utartym schematem, pod który społeczeństwo próbuje podciągnąć każdą indywidualną, zdawałoby się, jednostkę.
Ale czy rzeczywiście mamy prawo oceniać indywidualne, szczere emocje, które dla nas bywają pustymi słowami, a dla autora znaczą tak wiele, czy oceniając zwracamy uwagę, że dany tekst może być całym życiem autora?
Fenomenem jest dla mnie fala krytyki, która pojawia się na wielu blogach, czy też stronach internetowych gdzie mamy do czynienia właśnie z wyrazem emocji, uczuć, przeżyć. Grafomania może być rozumiana jako usilna chęć opublikowania swoich tworów niezależnie, a właściwie pod prąd krytycznym ocenom. Ale przecież w internecie nie można powiedzieć, że to jest usilna chęć publikacji. Internet daje możliwość wyboru. Chcę to czytam, nie chcę to nie i koniec rozmowy.
Czy naprawdę dzisiejszy świat musi się opierać głównie na ocenie innych, czy nie powinniśmy zajmować się samym sobą, przyjaciółmi. Chociaż co znaczy przyjaźń w erze konsumpcjonizmu? Mam wrażenie, że i przyjaźń zatraciła swoje prawdziwe oblicze, swoje prawa. Przynajmniej w wielu przypadkach jest zauważalne, że wciąż wkrada się ocena. Jednak przecież przyjaźń nie polega na ocenianiu, a na tym by słuchać innych, rozmawiać z nimi. Nie oceniać, po prostu być. I tu przechodzę do następnego punktu mojego natłoku myśli. Zatracenie więzi międzyludzkich, zatracenie umiejętności ich nawiązywania, a co za tym idzie, zagubienie chęci ich nawiązywania. Tylu ludzi dziś uważa się za samotnych. Moim zdaniem nie są oni samotni, to znaczy gdyby chcieli nie byliby samotni. Wystarczy chcieć, pracować, dażyć do zmian. To zupełnie jak z marzeniami... Bo marzenia się spełniają. Trzeba tylko chcieć, pracować, być zdeterminowanym, dążyć do zmian, do rozwoju duchowego przede wszystkim. Być cierpliwym i dbać o rozwój swoich umiejętności. A przecież spełnienie marzeń wiąże się ze szczęściem. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz