środa, 25 lutego 2009

Fantasmagoria

Fantasmagoria - to nierzeczywisty, fantastyczny obraz stworzony przez nadwrażliwą wyobraźnię.
Tak, mam wrażenie, że całe moje życie... a właściwie cały otaczający mnie świat to jedna wielka fantasmagoria. Bo przecież to wszystko, co się dzisiaj dzieje, to co dziś jest realne, jutro będzie tylko wspomnieniem, tylko obrazem stworzonym przez wyobraźnię. Właściwie idąc za tym stwierdzeniem - to wszystko już w tej chwili jest tym obrazem, prawda?
Zastanawiającym jest fakt, że dziś każdy z nas próbuje być bardziej inteligentnym niż jest, bardziej otwartym, bardziej ludzkim. Każdy z nas próbuje stwarzać pozory, nakładać maskę. Ktoś niedawno w rozmowie ze mną stwierdził "jak dobrze, że żyjemy w tych czasach, a nie chociażby w epoce stalinizmu, przecież wtedy większości ludzi nie można było nazwać ludźmi, to były zwierzęta". Myśl zapewne zaistniała po lekturze książki Gustawa Herlinga - Grudzińskiego "Inny Świat". Właściwie pojawiła mi się wtedy dziwna myśl... W czym dzisiejsze czasy są lepsze od wspomnianej epoki stalinizmu? Pomijając okrucieństwo tego systemu totalitarnego, pomijając warunki w jakich żyli ówcześni ludzie. Zajmując się tylko i wyłącznie ludzką mentalnością. Czy dziś nie mamy do czynienia z relatywizacją wartości moralnych? Dziś normą staje się widok a właściwie audiwizualizacja dziewczyn, które mają niewiele ponad 14 lat (może), a w roli przecinka używają najgorszych wulgaryzmów. Tak, wulgaryzm czasem jest jedyną możliwością na odzwierciedlenie swoich emocji, ale czy powinniśmy ich nadużywać? Zadziwiające, że powoli normą na świecie zaczyna być 15 - latka w ciąży.
Wiem, że porównanie dzisiejszej relatywizacji wartości, dzięki którym poznajemy się jako ludzie z czasami Stalinowskimi może wydać się kontrowersyjne, może nawet niezbyt trafne... Jednak mam wrażenie, że dziś zachowujemy się coraz bardziej jak zwierzęta. Mam wrażenie, że panuje totalny brak szacunku do drugiego człowieka, brak pewnych zachowań, które budowałyby więzi między ludźmi. Aż wreszcie prostym wnioskiem jest, brakuje fundamentalnych relacji międzyludzkich i chęci ich budowania.
Gadam jak czterdziestolatka? Możliwe...;)
Ale czasami łapię się na myślach, że żyję w nie swojej epoce. Dlatego od czasu do czasu uzewnętrzniam swoje odczucia. Taka forma autoterapii...:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz